kocham cie kaszko:)
Wczoraj wieczorem Jula zjadla o 20:45 kaszke i jej nastepny posilek byl o 8:45, nie moglam normalnie uwierzyc...mam nadzieje, ze to nie byl jednorazowy wyczyn tylko tak juz bedzie, wogole to ona kaszke uwielbia je ja tak spokojnie i zawsze jej malo ale nie robie jej dokladki bo raz zrobilam i bylo jej niedobrze z przejedzenia i nie mogla zasnac...oczywiscie jeszcze nie zageszczam taka iloscia jak na opakowaniu ale i tak jest bardzo dobrze, jak dzisiaj tez tak pospi to bede szczesliwa:)Dzisiaj dalam jej przed 15 tez kaszki ale malo zagescilam a pozniej jak przed 18 jadla mleko to nie bardzo jej pasowalo wypluwala smoczka i sie denerwowala a jak na wieczor znowu kaszka to git bylo:)
Chcialam tez wprowadzic kolejna nowosc sok jablkowy, ale nie przeszedl, dalam jej tylko kilka lyczkow a i tak ja gazy meczyly.
Z rehabilitacja to beznadziejnie wyszlo, jak bylismy tam w srode to zamiast juz zaczac cwiczenia to babka tylko stwierdzila, ze cwiczenia maja byc i umowila nas na za tydzien, wiec bylismy tam tylko po to zeby sie umowic na za tydzien, a mamy tam okolo 25 km...to nie tragiczna odleglosc ale blisko tez to nie jest na tyle zeby sobie ot tak jezdzic:(A wkurzyli mnie!!