Nawet nie mam czasu na blogi, wstaje rano i ani sie nie obejrze a juz jest wieczor.
Rehabilitacja nam sie odwlekla o dwa tygodnie z powodu choroby rehabilitantki i w ostatni czwartek mielismy pierwsze zajecia + pani psycholog.U psycholog byl tylko wywiad ze mna, jak wyglada nasza sytuacja rodzina i takie rozne duperele, ale wypytywala tez o chorobe Julci i o jej pobyt w szpitalu, jak ja to znioslam i...nie wytrzymalam wybuchlam placzem...obciach...jeszcze gdybym tak cichutko uronila mala lezke, ale ja wybuchlam...minelo pol roku a ja nadal nie potrafie o tym rozmawiac.Ostatnio tez znajoma zapytala jak ja to znioslam, czy nie mialam ze soba problemow...odpowiedzialam tylko, ze jakos musialam to przetrwac bo juz czulam gule w gardle, ciekawe czy kiedys to minie.
A jeszcze apropo nocnika...jak juz powiedzialam kazde dziecko jest inne, jesli bym widziala, ze moja corcia zle reaguje na nocnik to bym jej nie sadzala, zreszta i tak robie to teraz moze raz dziennie, bo jakos mi sie nie chce, na traktowanie nocnika jako zabawki nie pozwole bede go chowac jesli tak mialoby byc a jak zajdzie taka potrzeba, bo cos sie mojej corci nie spodoba to nocnik na jakis czas pojdzie w odstawke...moja bratanica ma nie cale 10 miesiecy, bratowa tez zaczela ja sadzac na nocnik jak miala 6 i jakos nie ma awersji do nocnika, jak bratowa widzi ze mala cisnie to sadza ja na nocnik i kupa zamiast w pieluszce jest w nocniku i ja doskonale zdaje sobie sprawe, ze tak male dziecko nie panuje nad zwieraczami i jeszcze raz napisze ja nie daze do calkowitego przezwyczajenia do nocnika, tylko do tego zeby Julcia wiedziala, ze na nocnik tez mozna sie zalatwic i narazie oczywiscie jest to przypadkowe i jeszcze dluzszy czas bedzie...i uwazam ze na tym dyskusje na temat nocnika mozemy zakonczyc.
22. 10 przebily sie Julci 2 dolne 1:)
A kuku:
Ja latam: