Zaraz się wybieramy do lekarza, bo jest znowu chora. W południe temperatura wzrosła do 39,1, z nosa cieknie, a kaszel taki, że strach się bać:(
Ale nie o tym chciałam, tylko o naszych pogaduchach.
Dzwoni mój telefon w pokoju, ja jestem w kuchni, więc Julcia się drze:
- Gosiaaaaa telefon ci dzwoni!!!!....Gosiaaaa!!!!!Telefon!!!!!do Ciebie dzwoni!!!!!
-No już idę!!
Poza tym jest nowa wersja według Julii, że ja w brzuchu bliźniaki noszę, do tego chłopczyka i dziewczynkę.I Julia mówi, że braciszek będzie spał w jej misiu, a siostrzyczka w łóżeczku, a ona z nami w łóżku...Bo w ogóle to ona ostatnio śpi z nami, co jest holernie nie wygodne..... raz jej się przyśnił wilk i od tej pory nie chce spać w swoim miśku, tylko z nami:/
Julia zjadła kolacje więc pytam czy może chce jeszcze:
- Nie pytaj się mnie tak, czy chce jeszcze i jeszcze, bo jak ja będę tak jadła jeszcze i jeszcze to będę miała taki duży brzuch jak ty.
-Acha
Nie wspominając juz o tym,że jak tylko powiem, że mi niedobrze to ta przylatuje do mnie ze swoim nocnikiem i mówi, żebym do niego wymiotowała.
A i w szoku jestem, bo to dopiero 13 tydzień a ja już czuję delikatne motylki w brzuszku...ale tylko jak się kładę spać wieczorem. Narazie dwa razy czułam (znaczy w dwie noce)
I Julia na dokładkę:
i tyle miejsca nam zostaje w łóżku: