wymazac...
szkoda,ze sie nie da, tych chwil ciezkich ktore przezywalam po urodzeniu Juleczki.Chcialabym o tym zapomniec...wczoraj wspomnienia powrocily i nie pozwolily spac...zastanawialam sie jak moznabylo tego uniknac...mam zal do mojego lekarza, ze nie zrobil jakis badan, zeby sprawdzic czy nie mam infekcji:(
I jeszcze jedno czesto wywoluje u mnie smutek, jak czytam o tym jak wazne i jak cudowne, jak dobre dla dziecka jest karmienie piersia, zaczynam sie zastanawiac czy napewno zrobilam wszystko co moglam, zeby ja karmic cyckiem, moze za malo sie staralam:(
Ale jej coraz czestsze usmiechy wynagradzaja wszystko:)Teraz Pawel siedzi z komorka w reku i ja rozsmiesza i co chwile podlatuje uradowany pokazujac jakie to fajne zdjecie zrobil:)I oczywiscie lepsze ode mnie...chcialby:)
A wczoraj bardzo mi podpadl...wybral gre na kompie od sexu...zemsta bedzie slodka, ale nie zmienia to faktu, ze zrobilo mi sie troche przykro.
Na 15:40 mam wizyte u gina, u ktorego jeszcze w zyciu nie bylam, ale jest bardzo polecany, wiec mam nadzieje ze bedzie spoko...i tak mam stresa...nie cierpie sie rozkraczac przed obcymi facetami i nie wazne, ze sa lekarzami...kobiety maja przerabane:(
Juz chyba od 2 tygodni daje malej probiotyk bo robi zielone kupy ale jakos jej nie pomaga, zwiekszylam dawke i zobaczymy...oczywiscie to lekarz polecil ten probiotyk.
A nie napisalam, ze przed szczepieniem Julia byla wazona i mam juz cale 6 kilo szczescia:)