jestem:)
cala i zdrowa.Bylam u rodzicow, wrocilam w srode, ale poniewaz remont ktory mial trwac tydzien jeszcze sie nie skonczyl i nie obeszlo sie bez mojego udzialu w nim to nie mialam czasu tu zajrzec.Ale zrobilo mi sie milo, ze sie o mnie martwiliscie:))No wiec 3 tygodnie remontu juz mijaja i co prawda juz nie wiele zostalo ale narazie jestesmy zatrzymani z robota bo czekamy az wyschna sciany, a kladlismy na nie plynna tapete, teraz juz tylko P musi listwy przypodlogowe zamontowac, ale cos to wysychanie dlugo trwa, a boje sie zeby wiercil w scianie jak to jeszcze wilgotne, jeszcze sie spieprzy, ale przyznam szczerze juz mam dosc tego burdelu, przez 3 noce spalismy u tesciowej w pokoju oczywiscie razem z nia, alez ona chrapie, ja to praktycznie nie spalam, wczoraj juz udalo nam sie na tyle uporzadkowac naz "salon", ze moglismy w nim spac, wczesniej sie nie dalo bo to przechodni pokoj z sypialnia i smierdzialo, no i wreszcie sie wyspalam....
A tak poza remontem to trwa juz 29 tydzien mojej ciazy i poza tym, ze bole plecow chca mnie wykonczyc to jest ok. Juleczka fajnie kopie, moje slonce najdrozsze:)W srode albo piatek wybieram sie do lekarza to bede wiedziec wiecej co tam u niej slychac i czekam na wyniki badan z krwi mam nadzieje, ze beda lepsze niz ostatnio.
A i jeszcze, zeby bylo nam weselej to nie dosc, ze splokalismy sie na remont i kazdy grosz z kolejnych wyplat nie liczac codziennych wydatkow mial isc na dziecko, to niestety spieprzyl sie samochud i bedzie to wydatek ok. 500 zl - mam przynajmniej nadzieje, ze nie wiecej.
To lece teraz patrzec co tam u Was slychac:)