hormony
ach te hormony...szaleja jak nie wiem...nie dosc ze te wymioty to jeszcze hustawka nastrojow...ostatnio maz cos tam mi odpowiedzial co normalnie nie zrobiloby na mnie najmniejszego wrazenie a ja jak zaczelam ryczec...i wogole co widze malutkie dziecko na filmie to mi lzy ciekna...zawsze latwo sie wzruszalam....ale teraz to juz przegiecie...mam nadzieje ze przeziebienie jakos przejdzie samo bo kaszle mnie tak brzydko....zeby tylko na oskrzela nie poszlo...nie ide do lekarza bo lekow nie chce a tylko bym sie zarazila jeszcze bardziej na poczekalni
moja mama mnie straszy ze usg nie powinno sie robic czesto, ze to moze zaszkodzic dziecko zwlaszcza w pierwszych tygodniach...a ja juz robilam i co to bedzie!!! i zebym czasem nie robila jak teraz pojde bo nikt nie udowodnil ze to nie ma zadnego wplywu na plod...a ona czytala zeby do 10 tygodnia nie robic....straszy mnie jak nie wiem!!!a i jeszcze ciagle mi powtarza zebym sie czasem nie objadala bo pozniej bede plakac jak bardzo duzo przytyje...narazie z moimi wymiotami objadanie mi nie grozi...ale czy ona nie przegina???!!!i ja mam sie nie denerwowac