wrocilismy, zyjemy:)
Znowu dlugo sie nie odzywalam....ech...Nad morzem bylo fajnie, pogoda nam dopisala, Julci podobal sie i chyba smakowal piasek na plazy...zreszta morze tez. Niestety mala dawala nam troche popalic, piski o wszystko praktycznie:/ Ale poza tym ok. Odpoczelismy troche od codziennych obowiazkow.
Padło pytanie jak sobie radzimy z Julci alergia...no coz nie dajemy rzeczy na ktore jest uczulona, w przypadku mleka i jajka jest to bardzo trudno, bo to prawie we wszystkich produktach jest...nie powiem, ze nie jest ciezko, bo jest, zwlaszcza, ze Julcia to straszny uparciuch i co widzi to chce zjesc:/ Ale i tak juz sie ciesze, bo juz plam nie ma, ogromna to dla mnie ulga, bo glupialam juz jak ciagle widzialam te plamy i nie wiedzialam od czego to, zaraz po mleku chyba najwiekszym winowajcom byl drob, bo jego Julcia jadla dosc sporo. Ciesze sie, ze pojechalismy na ten biorezonans. A co do uczulenia na pylki i te roztocza to nie jestem pewna czy ona rzeczywiscie je ma, w kazdym badz razie objawow nie ma.
z nad morza:
i ostatnie:
ps. nie wiem czemu kopiowalo sie z tym podpisem "zglos do najlepszych":/
ślicznie wyglądacie :)
Dodaj komentarz