• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

taka sama

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • tu zaglądam
    • carnation
    • iwcia iwon
    • magicsunny
    • mama
    • martynia
    • rebel
    • rybniczanka
    • serducho
    • wzsm

negatywnie

tak wlasnie teraz bedzie negatywnie o moim zyciu...nie wiem czemu naszedl mnie teraz taki nastroj, bo ogolnie przez caly dzien czulam sie dobrze i mialam calkiem dobry nastroj...ale teraz kiedy siedzialam w wannie wylewajac hektolitry wody, tylko po to, zeby sie ogrzac, bo lazienka to chyba najzimniejsze pomieszczenie w tym domu(maz sie smieje, ze sie hartujemy)...no wlasnie w tym domu a powinnam napisac w naszym domu, nie wiem czemu nie umie o tym miejscu myslec jak o swoim domu, chociaz juz formalnie jestem jego wspolwascicielka...moze to dlatego, ze wkurza mnie ten dom, to ze tyle rzeczy jest w nim do zrobienia i to, ze nie mamy na to kasy, ze mam dosc tego marzniecia w lazience bo ktos kto robil wentylacje nie pomyslal i krotko mowiac pizdzi:((no i naszlo mnie takie negatywne myslenie o tym, ze moze sie za bardzo pospieszylam do odpowiedzialnosci, przeciez jak bralam slub nie mialam nawet 20 lat skonczonych...a teraz nie mam jeszcze 22 skonczonych, bo jestem z grudnia a juz zostane mama, no w zasadzie juz nia jestem...wiem, ze sama podjelam ta decyzje, ale teraz pojawily sie takie negatywne mysli...kiedys bylam calkiem inna osoba, uwielbialam spotykac sie ze znajomymi, bylam rozesmiana,szczesliwa, zawsze mialam sie komu wygadac, wogole bylam pelna energii...a teraz odkad tu mieszkam zdala od wszystkich znajomych czuje sie jakby ktos podcial mi skrzydla, uwiezil w klatce...wstyd sie przyznac ale nie mam nawet bliskiej kolezanki, przyjaciolki z ktora moglabym sie spotkac i pogadac, z dawnymi znajomymi mam teraz bardzo slaby kontakt, czasem gg i sms, ale to za malo brakuje spotkan...wogole siedze w tym domu sama i czuje sie taka stara...wiem, ze moj maz mnie kocha, ale czasem mam wrazenie, ze nie rozumie moich potrzeb, nawet nie probuje zrozumiec, jakby wogole mnie nie znal...smutno mi czasem, ze mamy tak malo wspolnych zainteresowan, albo nawet ich nie mamy, tak zadko robimy cos razem:(

tylko niech ktos kto to przeczytal nie mysli, ze nie kocham swojego meza, bardzo go kocham i ciesze sie, ze w maju urodzi sie nasze dziecko...tylko tak wiele chcialabym zmienic w moim zyciu:(

16 listopada 2007   Komentarze (4)
cici
17 listopada 2007 o 14:39
ale potem bedziesz miala odchodwane dzieci i bedziesz mogla szalec, korzystac z zycia :)
ashley89
17 listopada 2007 o 10:59
mam 18 lat i moze powiesz ze nic nie wiem o zyciu.. moze i tak jest.. ale troche juz przezylam a twoja obecna sytuacje znam bardzo dobrze bo czesto miewam taki nastroj.. i wiem ze przez takie mysli mozna duzo zepsuc.. niby wszystko mam i powinnam byc szczesliwa ale uswiadamiam sobie ze to nie jest to.. ze chce czegos innego.. a gdy to trace to bardzo za tym tesknie.:( sprobuj cos zmienic w waszym zwiazku, zeby bylo spontanicznie i inaczej niz dotychczas..:) zaszalejcie:)to jest najlepszy i sprawdzony sposob:) po prostu wywroc wszystko do gory nogami ale w pozytywnym tego stwierdzenia zanaczeniu::) pozdrawiam trzymaj sie cieplo
zawsze-tylko-ja wrocia
17 listopada 2007 o 09:41
ja mam 22 lata, bo jestem z października. czasem zaglądasz na mojego bloga więc wiesz jakie mia łam problemy gdy myślałam że jestem w ciąży. rozumiem że kochasz swojego męża, ale nie ukrywajmy że gdy Ty brałaś ślub ja jeszcze bawiłam się młodością. dalej tak jest. niewiem dlaczego czujesz że ktoś podciął Ci skrzydła, znam wiele małżeństw które są szczęśliwe i nie ograniczają swoich kontaktów ze SWIOMI znajomymi, na spacery do wózka też chodziłam. sama widzę że z moim chłopakiem wygląda to poważnie, lecz nie zamierzam mówić swoim znajomym, że jak już mam własne, jakoś ułożone życie to kończe kontakt... i wcale nie musi być tak w Twoim przypadku. odkurz półkę z przyjaciółmi, zadzwoń, poznaj nowych ludzi. to pomaga. ja już dawno bym w tej paskudnej Łodzi do głowy dostała gdyby nie znajomi ze studiów. mam nazieję utrzymac te kontakty.


pamiętaj. nie smuć się, szkoda na to czasu. lepiej zakasaj rękawy i walcz.
moje
17 listopada 2007 o 09:33
Znam podobną sytuację, która mnie nie dotyczy, ale rozumiem Cię, i dlatego tulę :*

Dodaj komentarz

Gosik22 | Blogi